Skip to content
2 mar / Wojtek

W Idolu nuda (na razie)

Etap castingowy Idolu jest wyjątkowo nudny. Już w pierwszym odcinku widać było, że producenci postawili na tanią rozrywkę. Być może z określenia „talent show” postanowiono wykorzystać tylko drugi jego człon?

Tak na dobrą sprawę po 3 odcinkach nie wiemy, jaki jest poziom tego programu, bo pokazywane są głównie wykonania karykaturalne. I nawet jeśli jakiś wykonawca przechodzi dalej, to poziom nudy się nie zmienia. Jednak z relacji wynika, że osób zakwalifikowanych do następnego etapu jest dużo więcej – mam więc nadzieję, że wśród tych niepokazanych jest ktoś interesujący. W każdym odcinku pokazywani są nam „starzy znajomi”, czyli osoby znane już z podobnych programów. Trochę się zdziwiłem udziałem Arka Kłusowskiego. Chłopak był moim faworytem w The Voice of Poland i bardzo się dziwię, że tego programu nie wykorzystał. Może coś nie zagrało, może nie dogadał się z wytwórnią, z którą był związany w związku z udziałem w telewizyjnym show? Tego nie wiemy. I to zresztą nie jest najważniejsze. Zobaczymy czy tym razem Arkowi się uda, bo to zdolny wokalista – jego profesjonalne klipy umieszczone w sieci dają nadzieję.

We wczorajszym odcinku padło w końcu pytanie, które zadaję sobie cały czas: dlaczego wokaliści kształcący się profesjonalnie są tak słabi? Przecież teoretycznie osoba ucząca się w uczelni muzycznej pod okiem wybitnych profesjonalistów, mająca tysiące możliwości kształcenia swojej erudycji muzycznej i świadomości wykonawczej, powinna być od amatora zdecydowanie lepsza. I tutaj dochodzimy do sedna – w śpiewaniu zaawansowanie techniczne nie jest tak istotne jak u instrumentalistów. Tutaj bardziej liczy się osobowość, smak estetyczny i umiejętność sprzedawania emocji. Mam nadzieję, że osoby odpowiadające za kształcenie wokalistów w państwowych uczelniach w końcu wyciągną z tego jakieś wnioski.

Zostaw komentarz