Skip to content
8 lut / admin

„Z archiwum X” – Dwa Sławy rzucają monetą. [RECENZJA]

Jeśli lubimy dreszczyk emocji, to będziemy się cieszyć jak dzieci, bo moneta może spaść na tę stronę nieoczywistą. Więc próbujemy jeszcze raz, i jeszcze raz, z ciekawości co się nam trafi. I już tak się wciągamy w tę zabawę, że zapominamy o stronie artystycznej – ważniejsze jest spotkanie z czymś nieprzewidywalnym. I w ten właśnie sposób Dwa Sławy odcinają się od poprzednich albumów – tam było dosyć rasowo, teraz jest atrakcyjnie i bardzo komercyjnie. W sam raz na domówkę Mordorów.

Jak przystało  na imprezę dla wykształconych średniolatków postawiono na oprawę. Więc najpierw DJ, w tym przypadku dwóch, kolektyw The Returners. Dzięki muzyce jest atrakcyjnie, można nawet odnieść wrażenie, że to bardzo interesujący, świetnie zrealizowany materiał. Kiedy się jednak wsłuchamy, odkrywamy, że tu oprócz dobrze technicznie napisanych tekstów ze znakomicie dopasowanym bitem, niewiele się dzieje. Weźmy np. „Nie znasz wad” ze śpiewanym na jednym dźwięku refrenie. Podobnie jest ze „Wstępnie nie”, „FOMO” i „Na mnie się patrzyła” – niby jest ciekawie tekstowo, ale poplątanie tematów jest tak duże, że się gubimy. A to wszystko w oprawie atrakcyjnej, niemalże radiowej muzyki.

Dziwni są goście, zupełnie tutaj niepotrzebni, bo Astek i Rado sami doskonale dają radę. Ich samodzielne utwory są dużo ciekawsze, jak choćby „De Mon” z dowcipnym nawiązaniem do jednego z utworów z ostatniego krążka Maty. A najciekawiej jest na koniec w „Dzisiaj nie możemy umrzeć” – tu jedyny raz słyszymy prawdziwych artystów, bez wygłupów i zakładania śmiesznych masek. Jakby znak, że impreza się skończyła, a rzucana przez nasz moneta nie ma już siły na zabawę.

7/10

Zostaw komentarz