Skip to content
9 mar / Wojtek

Ledisi – „Let Love Rule” [RECENZJA]

Ledisi ma pecha. Jej ósma płyta studyjna znowu została zauważona, bo znowu posypały się nomiacje do Grammy. A tych artystka ma już na swoim koncie aż 12. Niesty żadna z nich nie zamieniła się w statuetkę. Brak szczęścia? A może coś więcej? Sądząc po tegorocznych nagrodach, jej nominacje w kategorii R&B to i tak spore wyróźnienie. Jednak porównując "Let Love Rules" z konkurującymi albumami, to Ledisi wygrać nie miała prawa. Zresztą akurat w tym roku nikt nie mial szans wobec rewelacyjnego albumu Bruno Marsa. Ale wszystkie pozostałe albumy nominowane w tej kategorii, nawet debiutancki krążek Caesara, są dużo ciekawsze.

Cała płyta utrzymana jest w niespiesznych, relaksujących klimatach. Nawet trudno uznać tę muzykę za tradycyjne R&B. Artystka porusza się po obszarach dla niej samej nabliższych, nie ma jednak sensu klasyfikować gatunkowo, bo nie o to przecież w muzyce chodzi. Tych kilkanaście piosenek pokazuje, że Ledisi jest w dobrej formie – kompozycje są niezłe, a sposób wykonania stoi na świetnym poziomie.

Mnie bardziej przekonują piosenki liryczne. I nie chodzi o to, że są spokojniejsze, bo wszystkie tutaj utwory są raczej spokojne. Ale nawet te potrafią być zadziorne, lekko bałaganiarskie, co jest oczywiście mocno kontrolowane. Jednak w piosenkach lirycznych artystka wydaje się prawdziwsza. To oczywiście kwestia wrażliwości odbiorcy, więc na pewno każdy znajdzie tutaj dla siebie coś ciekawego. Mnie przyciąga "Here", ale najbardziej podoba mi się "All the Way". Mamy też na tej płycie  świetny duet z Johnem Legendem w "Give You More".

Leidisi jest artystką solidnie zakotwiczoną w amerykańskiej muzyce R&B. Tak podają oficjalne źródła, bo dla mnie nie ma większego znaczenia jaką stylistykę ktoś reprezentuje. Dla mnie liczy się, czy muzyka jest interesująca. I ta płyta jest ciekawa. Jednak ważne jest, aby artysta łamał schematy, poszukiwał. I tutaj niestety Ledisi tą płytą nie popchnęła historii muzyki do przodu ani o milimetr – to wszystko już było, takie klimaty słyszeliśmy już wielokrotnie. "Let Love Rule" to po prostu profesjonalna, rzetelnie wydana płyta. Niestety bez wiatru i odrobiny szaleństwa. 

 

8/10

 

 

 

 

 

Zostaw komentarz