Skip to content
20 lis / Wojtek

Brian Bromberg – „Thicker Than Water” [RECENZJA]

Od czasu do czasu muszę posłuchać czegoś innego, artystycznego, na zasadzie detoxu. Poszukałem i znalazłem. Nowa płyta Bromberga spełniła swoją rolę:-)

Brian Bromberg to uznany amerykański basista – równie dobrze radzi sobie na instrumencie elektrycznym, jak i kontrabasie akustycznym. Jak na muzyka tych instrumentów przystało Bromberg grał  w różnych składach, zapraszali go najlepsi. Jednak bardzo szybko muzyk postawił na karierę solową i jako kompozytor, a także producent nagrywał swoje albumy. „Thicker Than Water” to już 22. płyta artysty. Tytuł odnosi się do powiedzenia „blood is thicker than water” (krew jest gęstsza niż woda) i jest popularnym  cytatem, często wykorzystywanym jako tytuł filmów i seriali, firmuje też aż 4 inne albumy.

Ta płyta to prawie godzina porządnego grania. Bromberg pokazuje, że muzyka instrumentalna może być atrakcyjna. No ale co tu dużo gadać, osoby zaproszone do tych nagrań to nie byle jacy muzycy. W tym towarzystwie Brombergowi udało się grać „pierwsze skrzypce”, jego gitara często szaleje, a kiedy trzeba uwodzi. Najciekawsze jest, że tak świadomy, samodzielny muzyk umiał dopuścić do głosu innych instrumentalistów. Najczęściej słyszymy solówki gitarowe, jak np. w świetnym „Coupe De Ville”. Ale też znalazło się miejsce na fortepian w utworze „Your Eyes”. 

Płytę zdominowały klimaty radosne, reprezentowane przez 2 singlowe utwory: tytułowy „Thicker Than Water” i wspomniany już „Coupe De Ville”. Na tym tle niezwykle atrakcyjnie brzmią utwory spokojne, z urokliwym „It’s Called Life”. Ale nawet w tych mniej brawurowych kompozycjach cały czas dominuje energia. Bo np. w „Land of the Rising Sun” niece innej, magicznej stylistyce, dramaturgia rozkręca się od spokojnej części pierwszej do brawurowej części środkowej, aby na koniec znowu wszystko się uspokoiło.

Ciekawie podszedł Bromberg do koncepcji aranżacyjnych. Głównie postawił na bogactwo dźwięków. W utworach dynamicznych są one wzmocnione przez sekcję dętą, a w klimatach spokojniejszych postawiono na smyczki.

Tej płyty naprawdę warto posłuchać. Może nie jest to arcydzieło, które zdominuje historię muzyki popularnej. Jednak dla ludzi, którzy szukają w muzyce czegoś głębszego to może być ważna pozycja. Gorąco polecam!

9/10

Zostaw komentarz