Coco Jones – doświadczona debiutantka. „What I Didn’t Tell You” [RECENZJA]
Coco Jones debiutantką nie jest. Wręcz przeciwnie – to bardzo doświadczona artystka, także aktorka, która zaczynała profesjonalną karierę jako dziecko, w wieku 8 lat napisała piosenkę dla wytwórni Disney’a, a po 5 latach związała się z programami dla dzieci tej wytwórni. „What I Didn’t Tell You” to piąty album artystki.
Swój pierwszy krążek artystka nagrała mając 12 lat, więc wydając w 2022 roku swój najnowszy album artystka jest już niezwykle doświadczona, a ma zaledwie 24 lata! I właściwie od tego momentu zaczyna się spektakularne pasmo sukcesów, liczne nagrody, w tym te najnowsze i najważniejsze – 5 nominacji do Grammy. A wśród nich za debiut, jakby wcześniejsze dokonania artystki w ogóle się nie liczyły.
Dobrze, że album jest stosunkowo krótki, bo w wersji deluxe, czyli tej dłuższej, trwa zaledwie 3o minut. Dzięki temu nie ma tu efektu przegadania, jest konkretnie i barwnie. Lokomotywami są dwie wyróżniające się piosenki, zresztą obie także nominowane do Grammy. Pierwsza to znakomita „ICU”, nominowana do piosenki roku R&B – jest tak stylowo i konkretnie, że piosenka na dobre zadomowiła się mediach. Z kolei „Simple” to utwór, z którym już wcześniej zdążyłem się zaprzyjaźnić, bo to jeden z hitów również nominowanej do Grammy płyty Babyface. Tę piosenkę Coco Jones umieściła dopiero w albumie wersji deluxe – w momencie nagrywania pierwotnej płyty ten utwór jeszcze nie istniał.
Niedawno przy okazji albumu, który nagrała SZA, pisałem o wyraźnym podziale muzyki R&B na męską i damską, dwa bardzo różniące się światy. I może w przypadku Coco Jones nie jest tak źle, bo to jednak stylowy materiał, ale ciągle odnoszę wrażenie, że niemal wszystkie panie kojarzone z tą stylistyką ciągnie do tych popularniejszych, nawet nieco popowych odcieni. Gdyby więc przyjąć osobną kategorię: „damskie R&B”, to „What I Didn’t Tell You” byłby moim faworytem.
9/10