Skip to content
21 mar / Wojtek

Frank McComb – „Inspire Your Life” [RECENZJA]

To kolejny artysta, którego odkryłem przypadkowo, ale pokochałem od razu, bo to muzyka, która pokazuje sporą erudycję i ogromną muzykalność. McComb umiejętnie łączy różne style, doskonale się w nich czując. I nic dziwnego – artysta wiele lat był członkiem zespołów wybitnych artystów, jak choćby: Prince, Chaka Khan,  Will Smith, Brandon Marsalis i Lalah Hathaway.

„Inspire Your Life” jest swoistym podsumowaniem solowego dorobku artysty. Najpierw piosenki autorskie, w tym kilka z poprzednich albumów. Tutaj wyraźnie słychać wpływy Stewiego Wondera, ale to żadna ujma wzorować się na tym wybitnym artyście. Na mnie największe wrażenie robi „Inspire a Life”. Po nich, na zasadzie przerywnika jest znakomity remix, który nagrał DJ Terry Hunter. I na koniec 3 świetnie zagrane utwory instrumentalne, jakby podkłady do piosenek, które ktoś mógłby zaśpiewać. Co prawda w tych ostatnich gdzieniegdzie podśpiewują zaproszone panie, co dodaje dodatkowego smaczku, ale utwory te zdecydowanie różnią się od piosenek śpiewanych przez McComba.

Osobno chciałem napisać o kilku nagraniach koncertowych umieszczonych w drugiej połowie materiału. Tu słychać wspaniałą energię i zupełnie nowe oblicze artysty. Aż chciałoby się pójść na taki występ. Jakież było moje zdziwienie po odkryciu, że artysta koncertował w Polsce, mało tego, grał z naszymi muzykami! Ale to dawne dzieje, granie cudzego repertuaru i poruszanie się w klimatach jazzowych. Pewnie dlatego pierwszy kontrakt artysta podpisał z legendarną wytwórnią Motown, a konkretnie z jej nową, skierowaną na jazz marką MoJazz. Potem było przejście do Columbii, kolejnego giganta, ale nic specjalnego się nie wydarzyło. Dopiero od 2002 roku, kiedy artysta postawił na niezależność, zaczął się okres jego najlepszych solowych osiągnięć. I mam nadzieję, że w końcu Frank McComb dotrze do masowego słuchacza, bo to, co robi na pewno na to zasługuje.

10/10

 

 

Zostaw komentarz