Skip to content
10 lut / Wojtek

Hania Rani – „Ghosts” [RECENZJA]

Ten album jest dla mnie jednym z zaskoczeń ubiegłego roku, może nawet największym. Hania Rani przekonała mnie, że tworzy coś więcej niż nudną muzykę instrumentalną, a jej utwory wokalne to już wejście na poziom światowy.

Materiał jest długi, bo ponad godzina muzyki, w większości instrumentalnej, to ciągle dużo. Jak dobrze, że już na początku są utwory, w których artystka śpiewa. Najpierw atrakcyjne „Hello”, potem bardzo udane duety: z Duncanem   Bellamy i Patrickiem Watsonem. I te trzy utwory są tu dla mnie wiodące. Później, kiedy króluje głównie muzyka instrumentalna, tak  dobrze już nie jest, ale w całości to wszystko ma sens. Wydaje się, że gdyby album skrócić do typowych 30-40 minut, to byłoby dużo lepiej.

Potrzebowałem 5 lat, aby się przekonać, że Hania Rani to artystka interesująca. A może jest odwrotnie? Może to jej muzyka tak mocno ewoluowała, bo to co słyszałem na krążku debiutanckim nijak się nie ma do materiału z „Ghosts”. I może to, co pomiędzy, czyli 4 pozostałe albumy, było interesujące, ale nie miałem odwagi. Dobrze więc, że się przemogłem.

8/10

 

Zostaw komentarz