Mac Ayres – „Comfortable Enough” [RECENZJA]
Tutaj wszystko jest inne niż styl, z którego znaliśmy tego artystę. Słuchając tego albumu kilkukrotnie musiałem sprawdzać, czy to na pewno Mac Ayres – inna barwa głosu, inny aranżacje, kilka zaskakujących piosenek. Jedno się nie zmieniło – wysoki poziom artystyczny. Tak, taki rozwój imponuje, bo muzyk, który szuka nowych obszarów to dowód klasy!
www.youtube.com/watch?v=PYCGglKnUOs
Pierwsze zaskoczenie to głos inny niż wcześniej. Owszem artysta radzi sobie doskonale, ale barwa jest nieco banalna. Na szczęście w połączeniu z licznymi falsetami jest to wszystko spójne i wiarygodne. Ważne jest jednak, że Mac Ayres znacznie poszerzył swoje obszary stylistyczne. Oczywiście nadal najwięcej jest klimatów R&B, nadal artysta dobrze czuje się w nowoczesnych balladach, jak np. „I’ll Be Your Home Now”. Jednak najciekawiej w tym zestawieniu brzmią „skoki w bok”, bo takie piosenki jak moja ulubiona, utrzymana w stylistyce latynoskiej „Me vs. Myself”, albo „& We’ll Feel Better” z instrumentami dętymi, to zupełnie nowe obszary. Te dwie piosenki są oznaką poszukiwań. I to jak udanych!
www.youtube.com/watch?v=OS8kylV1BYo
Kolejna nowość to śpiewanie harmoniczne. Wcześniej artysta stawiał na dosyć proste opracowania. Teraz w większości piosenek bardzo eksponuje wielogłosowość głosów drugiego planu. Dzięki temu robi się jeszcze ciekawiej – to zupełnie nowa twarz artysty.
Ten album pokazuje, że Mac Ayres to artysta, który konsekwentnie i świadomie podąża swoją drogą. Jego kariera to przykład muzycznego Kopciuszka. W młodości działalność w zespołach szkolnych, potem studia muzyczne. Wszystko jest zaplanowane i po coś. Bo jeśli w wieku 26 lat ma się w dorobku 3 albumy, a każdy jest jeszcze ciekawszy, to tylko należy spodziewać się, że to dopiero początek tej pięknej kariery.
10/10







