Skip to content
15 lut / Wojtek

Misia Furtak – „Co przyjdzie?” [RECENZJA]

MIsia Furtak nie jest początkującą wokalistką, bo ma za sobą kilkanaście lat aktywności artystycznej, ale dopiero teraz wydaje swoją debiutancką płytę. "Co przyjdzie?"  to album autorski, można powiedzieć, że koncepcyjny i niewątpliwie bardzo odważny. Artystka pokazuje nam całą siebie, co zapewne było ryzykowne, ale sztuka kompromisów nie lubi.

Dla mnie Misia Furtak zaczęła się liczyć jako interesująca wokalistka  całkiem niedawno, dzięki udziałowi w projektach, do których zaproszono kilkoro różnych wokalistów. Pierwszym z nich był koncert "NowOsiecka", a zaraz potem bardzo udana współpraca z Wojtkiem Mazolewskim na jego płycie.  Po tych dwóch interpretacjach wiedziałem, że Misia Furtak to bardzo dobra wokalistka, dlatego ochoczo rzuciłem się na ten album. Niestety, mocno się rozczarowałem.

Na płycie postawiono na nastroje mroczne i tajemnicze. Nawet gdy stylistyka jakiejś piosenki jest nieco lżejsza, to nadal unosi się nad nią mgiełka czegoś magicznego. Ten hermetyczny klimat mnie do tego świata nie wpuścił – kilka razy ambitnie podchodziłem do materiału i za każdym razem się poddawałem. Kompletnie nie rozumiem o czym wokalistka śpiewa, bo materiał nagrano tak, że nawet bardzo się starając trudno wysłyszeć cały tekst. Najbardziej szkoda mi, że nie było mi dane do końca zrozumieć piosenki "Niepamięć". Nawet szukałm tekstu w necie, ale nie znalazłem. Wielka szkoda, bo to chyba najciekawsza pozycja. Podobała mi się też "A Little Later" – tutaj nie zależało mi tak na zrozumieniu tekstu. Można więc powiedzieć, że piosenki anglojęzyczne robią mniejszą krzywdę:-)

Od pierwszego spotkania z tym albumem cały czas się zastanawiałem, co tu się wydarzyło. Bo chyba miało być nieźle. A wyszło męcząco i mało atrakcyjnie. To przykład pracy artysty, który nagrywając materiał bardzo pilnuje swojej wizji, a zapomina o słuchaczu. A przecież muzyka, jak wszystkie inne "towary" dla ludzi, powinna być spektakularna, wzbudzać emocje, przyciągać ciekawymi melodiami. Mnie ta płyta nie przyciągnęła. I bardzo żałuję, bo to jedno z większych rozczarowań, jakie mnie ostatnio spotkało.

6/10

Zostaw komentarz