Skip to content
15 sty / Wojtek

Raul Midon -„If You Really Want” [RECENZJA]

Raul Midon ma już taki dorobek, że spokojnie mógłby wydać płytę "the best of". Ale nie, artysta wydaje swoje stare piosenki w nowym ubraniu. I tak oto mamy ogromną przyjemność słuchania zupełnie nowej płyty. Na "If You Really Want" jest 10 piosenek i tylko 1 premierowa, która dała tytuł krążkowi.  Już dawno żadna płyta nie dała mi tyle radości. A to wszystko za sprawą 3 równorzędnych partnerów. Każdy z nich zaznaczył tu swoją obecność i spowodował, że efekt jest niezwykle spójny i świetny.

Bohater nr 1 – Raul Midon

To dziesiąta płyta artysty. Na "If You Really Want" Midon wybrał najlepsze piosenki z poprzednich. Ale pewnie wybór nie był łatwy, bo wszystkie jego utwory są bardzo dobre. Można sobie wyobrazić, że ta płyta mogłaby trwać dwa razy dłużej i pewnie też byłaby równie atrakcyjna. Ale chyba właśnie o to tutaj chodzi, bo jedynie 10 piosenek pozostawia poczucie niedosytu.

Bohater nr 2 – Metropole Orkestr

Płyta jest szczególnie urokliwa dzięki udziałowi orkiestry. Ten holenderkski zespół od ponad 60 lat specjalizuje się w towarzyszeniu wykonawcom muzyki popularnej. W ubiegłym roku miałem przyjemność usłyszeć ją jeszcze w projekcie Bokante i w towarzystwie Jacoba Colliera. A pierwszy raz rozkoszowałem się brzmieniem tej orkiestry w nagrodzonej Grammy płycie "Sylva" nagranej z zespołem Snarky Puppy. Ale to, co słyszymy na "If You Really Want", to brzmienie niezwykłe, a to zawdzięczamy jednej osobie, czyli kolejnemu bohaterowi krążka.

Bohater nr 3 – Vince Mendosa

Mendosa wiedział jak wykorzystać możliwości tej właśnie orkiestry, bo w latach 2005 – 2013 był jej dyrektorem artystycznym. Ten bardzo doświadczony muzyk współpracował już z wieloma znakomitymi wykonawcami, że wymienię tylko kilku z nich: Elvis Costello, Al Jarreau, Joe Zawinul, Al Di Meola, Bjork, Joni Mitchell, Melody Gardot, Gregory Porter i Yellowjackets. Na płycie z Raulem Midonem Mendosa wyczarował wiele przepięknych brzmień.

W każdym utworze Mendosa tworzy niepowtarzalne klimaty, za każdym razem inne, wynikające z samego utworu i dopasowanej do niego koncepcji. Już pierwsze utwory, jak np. "God's Dream" urzekają piękną, wysmakowaną aranżacją. W "All Love is Blind" uwagę zwracają świetnie wyeksponowane instrumenty smyczkowe. A już w "Sunshine" smyki pięknie dogadują się z sekcją dętą – to wszystko utrzymane jest w klimacie latynoskim. I do tego te znakomite "paszczowe" trąbki wykonane przez Midona. A kończąca album "Suddenly" to prawdziwa perełka! 

Midon + Metropole Orkestr + Mendosa

Ta płyta dostała nominację do Grammy. I bardzo dobrze, bo zdecydowanie na to zasługuje. Ciekawostką jedynie jest, że to nominacja w kategorii jazz. I w ten sposób ktoś zniechęcił wielu potencjalnych słuchaczy, którzy na hasło "jazz" uciekają. A przecież ta płyta to zbiór pięknych i znakomicie wykonanych piosenek. Podobnie jest  z także nominowaną w tej samej kategorii płytą Kurta Ellinga z coverami popowych piosenek. 

Album przyniósł mi tyle radości, że nie potrafię wyliczyć, ile razy go wysłuchałem. Nie wiem też, ile tych wysłuchań przede mną. Wiem jedynie, że będzie ich sporo, bo to płyta wybitna!!!

10/10

Zostaw komentarz