Skip to content
9 cze / Wojtek

Rosalie.,”Motherlode” – cudze chwalicie. [RECENZJA]

Recenzję z poprzedniego albumu artystki zakończyłem nadzieją, a raczej bardziej przekonaniem, że to nie jest jej ostatnie słowo. I miałem rację – „Motherlode” jest bardzo interesujący. Tytuł albumu to po polsku kopalnia, ale tutaj chodzi jednak o grę komputerową, której celem jest wydobywanie surowców, głównie złota. A jeśli przy okazji trafi się też coś innego, to nie ma bólu. I tę filozofię Rosalie. przenosi do swojego muzycznego świata.

Chyba nie ma sensu zastanawiać się, czy artystce udało się znaleźć złoto, bo i tak  znaleziska są interesujące, a pod względem gatunków reprezentują różne wartości. I właśnie oto tutaj chodzi – 13 piosenek w tak różnych stylistykach, że pozornie można się pogubić. Nawet wydaje mi się, że słuchanie niektórych piosenek osobno może nas nie zainteresować, kiedy jednak słucha się całego albumu, nagle wszystko ma sens. Piosenki refleksyjne świetnie współistnieją z tymi bardziej tanecznymi i odwrotnie.

Ostatnio kilka razy pisałem o modnym zjawisku zapraszaniu gości wokalnych, zjawisku często nieudanym. W przypadku Rosalie. tego problemu nie ma, wszystko jest uzasadnione – Vito Mambino świetnie uzupełnia warstwę artystyczną w „Czarze”, a jeszcze lepiej brzmi fragment wykonany przez Kukona w „Pokusie”. To zresztą mój ulubiony utwór na tej płycie. Podoba mi się także pomysł zaproszenia Kachy Kowalczyk z duetu Coals do piosenki „Spadamy”. Już sam początek z prostym, interesującym fortepianem i niskim głosem gościnnej wokalistki wprowadza ciekawy, zupełnie nowy klimat. Nawet żałowałem, że Rosalie. nie pokusiła się o śpiewanie w nieco niższej skali, ale później, kiedy obie panie śpiewają razem, kiedy ostry sopran spotyka się z tym drugim, zmysłowym i ciepłym głosem, wszystko nabiera zupełnie innego wymiaru. Ten utwór, dzięki oszczędnej aranżacji i ciekawemu połączeniu głosów obu pań wyróżnia się na tle większości piosenek z albumu, głównie dzięki nieco innej koncepcji wykonawczej. Trzeba więc wspomnieć o perfekcyjnej realizacji nagrań, bo Rosalie. pokazuje, że nie ma kompleksów ubogiego krewnego, wie jak się gra na świecie, wie też, kogo zaprosić do współpracy. Oprócz gościnnych głosów artystka otacza się dobrymi producentami, a najważniejszą jest współpracująca z artystką od początku Chloe Martini. Przykładowo „Freeze”, jedyna w tym materiale piosenka zaśpiewana po angielsku pokazuje, że obie panie mogłoby zaistnieć na rynku europejskim.

Głos Rosalie. nie wszystkim się podoba, bo tak ostra barwa, w dodatku w wysokim rejestrze sopranowym to nie jest sytuacja komfortowa dla słuchacza. Jednak w tym przypadku bardzo szybko zapominamy o tej lekkiej niedogodności, podziwiamy sposób narracji i umiejętność poruszania się w różnych stylistykach. Takich artystów powinniśmy nosić u nas na rękach.

8/10

 

Zostaw komentarz