Smolasty – „Almost Goat” [RECENZJA]
Jak na barwną postać naszej sceny przystało, okładka tego albumu też taka jest. I jak zwykle prowokacyjna. Zresztą tytuł krążka także. Bo jeśli artysta na początku mówi się o sobie „jestem prawie kozą”, to potem nie wypada nic skrytykować. Jeśli założymy, że tu wszystko jest wygłupem, to oklaski. Mam jednak wątpliwości, bo mieszanka elementów z przymrużeniem oka i tych poważniejszych sprawia wrażenie co najmniej przypadkowych. A może to brak instynktu?
Co mi się podoba?
Początek i koniec albumu, bo to jednak najbardziej świadczy o jakości. Kiedy słyszę na początku utwór tytułowy, to wiem, że tu będzie grubo. Jest jakość w wyrażaniu emocji, ale też fajny dystans do siebie. Do tego znakomita, może ciut zbyt pompatyczna, ale robiąca wrażenie muzyka autorstwa Wiktora z WWA. Podobnie jest w „Gorzkim smaku” wyprodukowanego przez ukraińskiego Nearra. To na początku.
A pod koniec albumu niezła, osobista „Skorupka” (produkcja Frosti) i znakomita, moja ulubiona „Syrenka” z udziałem Lewego BRD i Fifsona. W środku trochę wygłupów, kilka zaskoczeń stylistycznych, ale w takim kierunku, że młodzi, a raczej bardzo młodzi słuchacze mogą być zadowoleni. Tymczasem…..
Co mi się nie podoba?
Już wcześniej Smolasty pokazał dwie swoje słabości. Pierwszą z nich jest wspólny przelot z Robertem Gawlińskim. W poprzednim albumie artysta śpiewa z nim w jednym z utworów, a teraz Smolasty wykorzystuje fragment jednej z jego piosenek. Koszmar. A żeby było jeszcze gorzej, to do zaśpiewania tego popularnego refrenu zaprasza banalną wokalistkę. I właśnie słabość do pań, to nic nowego, ale dlaczego od razu zapraszać je do nagrywania takich dziwolągów. Tu myślę głównie o Oliwce Brazil i Young Leosi, których udział w 3 piosenkach chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Najbardziej utworu „Toxic Baby” – to mogło być znakomite zakończenie albumu, ale dzięki damskiego gościowi jest strasznie. Szkoda!
No to jaki jest ten album?
Całkiem dobry. Można się spodziewać, że jeśli artysta trochę dojrzeje, jeśli odpowie sobie na pytanie dokąd zmierza, to w przyszłości będzie lepiej. Jeśli jednak wiemy, że Smolasty małolatem nie jest (27 lat), a tym bardziej debiutantem, to można się jedynie zastanawiać, czy warto mieć nadzieję. Ja mimo wszystko mam.
7/10