Taco Hemingway – „1-800 – Oświecenie”. Przerwy dobrze robią. [RECENZJA]
„Być może stałem się uzależniony?
W oparach płaczu czołgałem się po dnie
Być może w strachu, że jestem skończony
Być może rady nie dałem się podnieść?”
Nie słyszeliśmy go 3 lata, od wydanych jednocześnie albumów „Jarmark” i „Europa”. Taco Hemingway zrobił sobie przerwę, o której teraz opowiada. Tę spowiedź i dotykanie tematów trudnych artysta opakował w dowcipną formę audycji radiowej. Pomysł nie nowy, ale dobrze zrealizowany. To może być niespodzianka dla melomanów, którzy myślą, że bycie topowym artystą to miód i sielanka. Tymczasem Taco opowiada nam o swoim wypaleniu, ale robi to z dystansem do siebie, nieco dowcipnie, momentami bardzo lekko.
Nowością są tutaj piosenki, zwłaszcza te, w których Taco Hemingway bierze się za śpiewanie. Ale wstydu nie ma, bo nie o umiejętności wokalne tu chodzi, a o prawdę. Podobać się może beztroskie i chwytliwe „Gelato”, niezłe jest też „Nametag”, w którym fajnie się wpisują schafter i Oki. Są też piosenki kompletnie nieudane, jak: „Pakiet Platinium” i „Codziennie”. Za to ozdobą albumu jest „Całe lata”, utwór idealnie skrojony do duetu z Dawidem Podsiadłą. Tak się tworzy przeboje! Ale, wbrew pozorom, to nie jest niewinny lekki utwór, tylko zwrócenie uwagi na perspektywę obserwatora, na zasadzie „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.
Taco cały czas bawi się konwencją. Audycja radiowa i rozmowa ze słuchaczami, głównie samym sobą, jest dobrym pomysłem. Podobnie jak w „Cichosza”, nawiązanie do piosenki Grzegorza Turnaua – ten utwór wyróżnia się muzycznie i tekstowo. Uwagę też zwraca dobrze napisany i bogaty w treści z życiorysu artystycznego „Main Stage Freestyle”. I jeszcze jest sprytne nawiązanie do jednego z wcześniejszych albumów artysty. Chwilowe przeniesienia się do nieco innego, bardziej komercyjnego Radia Marmur, to przywołanie innego, także koncepcyjnego albumu „Marmur” z 2016 roku.
Zacytowany na początku fragment z pierwszego, tytułowego utworu świetnie koresponduje z zamykającym album utworem o tym samym tytule, ale pisanym od tyłu. W obu artysta zadaje pytania. Na początku są świadectwem wątpliwości i wytłumaczeniem się z kryzysu twórczego, a pytania na koniec to pokazanie pozbierania się. I znowu prowokacyjnie Taco Hemingway oznajmia, że ma tyle pomysłów na życie, że pewnie jeszcze nie raz zadziwi nas swoją aktywnością:
„Być może wejdę na K2, może też ultramaraton pobiegnę
Być może napiszę hity do radia, może dla HBO tragikomedie
Być może stanę się ambasadorem Prady czy Żabki – to obojętne
Nie będę głodował nigdy, dopóki są znane im japy potrzebne”
8/10