Tomasz Makowiecki – „Bajlando”. Nie oceniajmy książki po okładce. [ RECENJA]
Tytuł tego albumu nie zachęca. Pochodzący od zupełnie niepotrzebnego tutaj utworu wprowadza w błąd, że będziemy słuchać czegoś banalnego. Tymczasem dostaliśmy materiał dojrzałego, świadomego artysty, który wie co chce nam opowiedzieć, wie też jak ma brzmieć jego muzyka.
www.youtube.com/watch?v=q-bio0SFhnY
Zaskoczeniem może być świeżość tych 1o piosenek (nie liczę wspomnianego “Bailando”), profesjonalnie zrealizowanych i wykonanych przekonująco. Tym razem nie musimy się wstydzić, że to rodzimy artysta odklejony od muzycznej rzeczywistości, bo Makowiecki wie jak się gra na świecie. Drugie zaskoczenie to teksty, i to nie dlatego, że są jakieś wybitne, ale sprawiają wrażenie osobistych. A przecież napisało je aż 8 autorów, więc można podziwiać Makowieckiego, że umiał odpowiednio ich zainspirować, a potem wykonać te teksty tak przekonująco. Kolejne zaskoczenie to dwie panie, które towarzyszą artyście: Katarzyna Nosowska i Julia Wieniawa. Obie wokalistki reprezentują inne epoki i inne smaki muzyczne, ale szczególnie ta druga dobrze wywiązała się z udziału w “Na paluszkach”. To bardzo odważna, szczera piosenka, jedna z dwóch moich ulubionych.
www.youtube.com/watch?v=g6jScZtzocY
Wśród piosenek o uczuciach dużo miejsca artysta poświęcił swoim przemyśleniom, jak w bardzo ciekawym „Jadę Metrem”. A na koniec „Wiem, że to nie koniec”, piosenka dla mnie najciekawsza, optymistyczna i z dystansem. Bo taką nadzieję, że jeszcze tyle przed nami, ciągle warto mieć.
8/10







