Skip to content
18 maj / Wojtek

Vito Bambino – czy ta „Pracownia” nie jest pułapką? [RECENZJA]

Na pewno wypracował charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny styl. Jego muzyczna inność jest sporym atutem. Chcą z nim śpiewać najlepsi, ale czy to nie jest szołbiznesowa pułapka? Bo w swoim ostatni albumie Vito Bambino pokazał, że bardziej liczy się dla niego sukces komercyjny, niż wartości artystyczne. A te dwa elementy często się nie chcą dogadać. Owszem, bywają przykłady udanego połączenia, ale nie tak częste i głównie nie w Polsce.

Ciekawa jest koncepcja, przeplatanie piosenek tematycznymi nawijkami Macieja Orłosia jako „Telenieexpres”. Pomysł ciekawy, ale raczej jednorazowy, bo przy kolejnych słuchaniach albumu starałem się te przerywniki pomijać. Następnym elementem mającym podnieść atrakcyjność materiału są duety. Wybór artystów jest zaskakujący, chyba zaplanowany wg określonego klucza: popularna wokalista, skandalista, ukłon w stronę starszego słuchacza i coś dla własnej przyjemności. Tę pierwszą kategorię spełnia Sanah, której fenomenu nie rozumiem. Nie bardzo zastanawiam się nad ogromną popularnością wokalistki, bo chyba szkoda czasu, nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego artyści, których uważam za niebanalnych nagrywają duety z wokalistką, która nie dość, że jest stylistycznie kiczowata, to najzwyczajniej w świecie  nie trafia w dźwięki. Bo jeśli chodzi o liczne duety tej pani, to nieźle poradził sobie z jej manierą Dawid Podsiadło. Na tej płycie pojawia się także. I znowu potwierdza swoją klasę, widać, że panowie mają niezły przelot, bo ich „Ulek i Dawcia” jest ozdobą albumu. Podobnie dobrze się sprawdził Malik Montana. Ten skandalizujący, kontrowersyjny raper, nie cieszący się popularnością  w swoim środowisku, tutaj się nieźle sprawdził w ciekawym utworze „Lekko”. Kolejną niespodzianką jest udział Ewy Bem. Zupełnie z innej bajki, co można było fajnie wykorzystać. Ale nie, odnosi się wrażenie, że to nagranie odbyło się na siłę,  bez specjalnej koncepcji, raczej na zaliczenie.

Jeśli odrzemy album z tych wszystkich „didaskaliów”, to można poczuć się komfortowo. Vito Bambino ma swój charakterystyczny, łatwo rozpoznawany styl. Głównie brzmieniowy, chociaż tekstowo w tym material jest bardzo dobrze, jak nawiązania do życia prywatnego. Największe wrażenie robin a mnie “Cyber PRL”, czyli śmiałe rozprawienie się z polskimi koszmarami. Muzycznie też ta piosenka się wyróżnia, być może z powodu jej autorstwa, bo to wyjątkowo nieautorska propozycja.

Trudno mi oceniać ten album. Z jednej strony to mój ulubiony artysta od czasów usłyszenia jego formacji Bitamina. Lubię tę jej dziwność i artystyczną odwagę. Z drugiej strony zastanawiam się, czy Vito Bambino nie padł ofiarą nagłej popularności. Oczywiście nadal uważam go za jedną z ciekawszych osób na naszej scenie, szkoda jedynie, że w tym ciekawym artystycznym życiorysie pojawiają się rysy.

7/10

 

Zostaw komentarz