Dawid Podsiadło – „Annoyance and Disappointment” [RECENZJA]
Jego pierwszy album spotkał się z tak dobrym przyjęciem, że Dawid Podsiadło tym jednym strzałem wskoczył do naszej szołbiznesowej pierwszej ligi. To co jednak wydaje się niezwykłe, jest mimo wszystko trochę łatwiejsze, niż dłuższe utrzymanie się na powierzchni. Dlatego bacznie obserwsowałem, co artysta zrobi po tym spektakularnym sukcesie. Najpierw pojawił się album zespołu Curly Heads, w którym Podsiadło jest wyraźny frontmenem, a nieco później drugi album solowy artysty.
Z tą płytą mam mały problem. Po pierwszym wysłuchaniu byłem trochę rozczarowany, bo debiutancki album rozbudził we mnie apetyt. Tym razem nie jest już tak imponująco. Potem jednak odkryłem świetny myk artysty, który tutułując album „Annoyance and Disappointment” (kłopot i rozczarowanie) pokazuje odgromny dystans do siebie. Prawdopodobnie Podsiadło czuł także dużą presję, jaka wisi nad nim po pierwszym sukcesie, więc niejako asekuracyjnie, a może wręcz prowokacyjnie przyznaje, że wie o co chodzi w tej zabawie.
Jednak mój główny problem to niespójność materiału – na płycie znajdują sie utwory bardzo dobre i kilka mnuiej udanych. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że ta nierówność poziomu piosenek jest głównie związana z językiem – piosenki śpiewane po angielsku są dużo ciekawsze, niż te polskojęzyczne. Czy to przypadek? A może tylko moje subiektywne wrażenie? Jednak piosenki brzmią jakby były przygotowywane przez 2 różnych producentów. Do utworów po angielsku przyłożono się bardziej, aranżacje są atrakcyjne i twórcze. Nawet same piosenki są jakby ciut lepsze. A może pierwotnie miała to być płyta na rynki zagraniczne, a dopiero w ostateniej chwili dołożono piosenki po polsku? To tylko moje spekulacje. I może za bardzo sie czepiam, ale moim zdaniem właśnie ta dwubiegunowość jest największym mankamentem płyty.
Ta płyta nie jest tak dobra jak pierwsza solowa, ale nadal to bardzo pzyzwoite granie Polecam!
Moja ocena: 6/10