Rzadko się zdarza, aby tak krótki album uzyskał nominację do nagrody Grammy. Zwłaszcza, że w tej kategorii, czyli „progressive R&B”, najczęściej wyróżnia się krążki dłuższe niż przeciętne. A ta EP-ka to zaledwie 21 minut. I tyle wystarczy!
To mój pierwszy kontakt z tym zapracowanym artystą, bo nagranie 12 albumów w ciągu 7 lat to wynik imponujący. Nie wiem jak był wcześniej, ale słuchając „Organic Human” nie mam wrażenia, że Kukon robi coś na siłę. No i ta szczerość w „happy birthay”: „przypadkiem stałem się raperem”. Lepiej bym tego nie ujął.
Artysta, który „żadnej pracy się nie boi”. Mówię oczywiście o tej muzycznej, bo jest jej sporo – członek świetnych zespołów Snarky Pauppy i Vulfpack, ostatnio aktywny głównie solowo w 7 albumach studyjnych. Teraz Cory Henry zaprasza nas do kościoła. I to dosłownie, bo to co słyszymy, to muzyka, na której wychował się artysta, a okładka albumu jest znakomitym potwierdzeniem.
Najnowsza płyta artystki w końcu mnie zachwyciła. Pisząc o tej poprzedniej, nominowanej do Grammy narzekałem, że jej profesjonalizm pozbawiony jest duszy. Teraz spokojnie mogę powiedzieć, że w „Good Life” słuchamy nowoczesnej, odważnej artystki.
Śląskie piosenki w nowoczesnych wykonaniach, do tego lokalni wokaliści i orkiestra Filharmonii Śląskiej. Pomysłodawcą projektu jest jedyny tutaj nie-Ślązak, Marcin Wyrostek, który swoje dorosłe życie związał z Katowicami. Pomysł znakomity, bo mogliśmy się dowiedzieć, że te popularne piosenki, które śpiewają przedszkolaki w całej Polsce, pochodzą ze Śląska właśnie, albo zostały przez Śląsk zaadoptowane.