Skip to content
2 gru / Wojtek

The Voice of Poland 2018 – Finał

Tydzień temu pisałem, że najlepszym kandydatem do wygrania tej edycji jest Marcin Sójka. No i wykrakałem. I bardzo się ucieszyłem, bo jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie byłoby porażką. Takie jednak wpadki już w poprzednich latach mieliśmy, więc do końca nie było wiadomo, jak to wszystko się skończy. Na szczęście skończyło się tak, jak powinno:-)

Już w pierwszym etapie wczorajszej rywalizacji Marcin odskoczył od swoich konkurentów. Na tle śpiewających pań,  reprezentujących nijaką, sztampową wokalistykę, jedynie panowie, czyli Marcin Sójka i Maksymilian Kwapień pokazali coś więcej. Niestety ten drugi odpadł jako pierwszy, więc emocje o ostatecznym rozstrzygnięciu mieliśmy do końca. 

Najpierw uczestnicy pokazali się po 2 razy: w duecie ze swoim trenerem i w wybranej przez siebie piosence z filmu. Wszyscy wykonawcy wybrali ambitny, bardzo trudny repertuar. Jedynie Marcin potrafił zaśpiewać interesująco, aczkolwiek trudno konkurować z legendą, bo wybranie piosenki z silnym piętnem Freddie Merkury'ego było zaskakujące, ale też lekko dyskusyjne. Natomiast jego duet z Patrycją Markowską pokazał, że chłopak śpiewać umie. Na tle jego sugestywnej interpretacji i mocnego głosu partnerująca mu trenerka wypadła blado, żeby nie powiedzieć słabo. Zresztą wszystkie duety wyglądały nieco karykaturalnine, bo gdyby ktoś nie znał realiów naszej sceny muzycznej, to pewnie miałby problemy z odgadnięciem, kto w tych parach był gwiazdą:-)

W kolejnych odsłonach konkurencji różnica pomiędzy Marcinem a resztą powiększała się. Nawet przez chwilę szkoda było mi Natalii Zastępy, która do końca walczyła o wygraną. Bałem się, że widzowie, kierując się zasadą "urzekła mnie twoja historia", mogą wybrać właśnie ją. Na szczęście tak się nie stało. Spodziewam się, że singiel wykonany przez Marcina Sójkę na potrzeby programu może niedługo stać się przebojem.

No i to wszystko. Teraz spokojnie trzeba poczekać na wyklucie się nowej gwiazdy. Poprzednie edycje pokazują, że wygranie programu niczego nie gwarantuje. Paradoksalnie największą popularność odnoszą osoby, które po drodze odpadły. Najważniejszą prawdę wyjawił wczoraj jeden z jurorów informując, że jeśli chce się poważnie potraktować udział w tym programie, to zaraz po nim powinno się zabrać do ciężkiej pracy. Zdaniem uczestników talent show, którzy później stali się popularni, tajemnica sukcesu to dobrze napisany business plan na co najmniej 2 lata, którego elementem jest właśnie udział w programie telewizyjnym. Mam nadzieję, że tegoroczny triumfoator jest na tyle dojrzały i gotowy technicznie, że może wykorzystać szansę, jaką dała mu ta "zabawa". Trzymam kciuki!

Zostaw komentarz